
Vegabinet – wegańskie oblicze urody
Katarzyna Pragłowska, która stoi za marką wegańskiego salonu kosmetycznego Vegabinet w Warszawie, opowiada w tym wywiadzie, jak spełniła swoje marzenie o połączeniu życia „na weganie” z prowadzeniem własnego biznesu. Dowiesz się, jaka jest najbardziej zaskakująca historia związana z wizytą klientki w jej salonie, a także jaki wpływ ma pandemia koronawirusa na jej etyczną przedsiębiorczość.
Pani Katarzyno, w lutym 2020 r. prowadzony przez Panią wegański salon kosmetyczny Vegabinet przywitał klientki w nowej odsłonie w nowym miejscu, na warszawskim Wilanowie. Proszę opowiedzieć, jak powstał pomysł na ten etyczny biznes?
Zgadza się, w lutym nastąpiło nasze nowe wielkie otwarcie, które nie ukrywam – było spełnieniem moich marzeń od wielu lat! Właściwie od 2008 roku, kiedy to zaczęła się moja praca w zawodzie, dążyłam do tego momentu. Zawsze chciałam stworzyć piękne miejsce, gdzie wszyscy będą się dobrze czuć i chętnie wracać – zarówno klientki, jak i cały zespół.
W kwietniu 2014 roku założyłam firmę, a pół roku wcześniej razem z moim mężem przeszliśmy na weganizm. Kiedy udało mi się skomponować całą swoją ofertę w wersji wegańskiej zrodził się Vegabinet. Już wtedy wiedziałam, że to projekt, którego w całej Polsce jeszcze nie ma i musi ruszyć na większą skalę, dlatego mocno dążyłam do tego, aby promować weganizm w większym salonie kosmetycznym i dzielić się tym etycznym stylem pielęgnacji z moimi klientkami.
I udało się! Teraz czekamy na „ponowne otwarcie” po obowiązującej izolacji, którego nie możemy się doczekać.
W jakich okolicznościach podjęła Pani z mężem decyzję o przejściu na wegański styl życia?
To był dość długi proces, który trwał około dwóch lat. Trafiały do mnie różne informacje z wielu stron, które finalnie miały wpływ na decyzję o weganizmie. Zaczęło się już podczas studiów na kierunku promocja zdrowia, kiedy jeden ze znajomych będący wegetarianinem i kucharzem wtajemniczył mnie w świat hodowli zwierząt.
Później trafiła do mnie klientka, która poleciła mi książkę „Nowoczesne zasady odżywiania” dr Colina Campbella o tzw. 30-letnim badaniu chińskim. Informacje w niej zawarte sprawiły, że odstawiliśmy nie tylko nabiał, jajka i ryby, ale zmieniło się również nasze spojrzenie na zdrowie.
Od tamtej pory nie kupujemy rzeczy ze skóry, nie wspieramy miejsc, jak zoo czy cyrki z udziałem zwierząt, jak też stosujemy kosmetyki wyłącznie wegańskie. Dlatego naturalną potrzebą było stworzenie miejsca pracy, gdzie nasze poglądy będą przyświecały naszym działaniom.
Zawsze chciałam stworzyć piękne miejsce, gdzie wszyscy będą się dobrze czuć i chętnie wracać – zarówno klientki, jak i cały zespół.
Katarzyna Pragłowska – właścicielka Vegabinetu
Jak wygląda w Pani branży świadomość marek kosmetycznych na temat produktów wegańskich i nietestowanych na zwierzętach?
Na przestrzeni ostatnich lat zaobserwowałam ogromny progres w świecie wegańskich kosmetyków. Jeszcze niedawno, podczas jednej z edycji branżowych targów kosmetycznych pytanie o wegańskie marki spotykało się ze zdziwieniem i dopytywaniem, co mam na myśli. Będąc na kolejnych pół roku później obserwowałam całe działy bio, eko i wegańskie. To niesamowite, że weganizm szerzy się w takim tempie!
A w jaki sposób dobiera Pani kosmetyki do swojego salonu?
Pracuję na kilku markach kosmetycznych, m.in. Organic Series, Orly, NCLA, Lycon, Ella Cosmetics, Mokosh czy Natural Perfection, spośród których wybieram wyłącznie te kosmetyki i preparaty, które spełniają moje główne kryteria doboru. Należą do nich trzy aspekty: kosmetyk musi być wegański i nietestowany na zwierzętach, wykazywać się najwyższą jakością i skutecznością oraz być całkowicie bezpieczny.
Preparaty, na których pracuję charakteryzuje również kompatybilność z najnowocześniejszymi urządzeniami estetycznymi, dzięki czemu mam możliwość wykonywania zabiegów mozaikowych i łączenia wielu technik pracy, by osiągać najlepsze efekty terapii pielęgnacyjnych.
Czy rozmawia Pani na temat weganizmu ze swoimi klientkami?
Do Vegabinetu zgłasza się coraz więcej weganek i wegetarianek, co bardzo mnie cieszy i jest potwierdzeniem, że trafiamy do naszej głównej grupy docelowej. Staramy się szerzyć weganizm w salonie nie tylko poprzez kosmetyki, ale też chociażby podając kawę wyłącznie z roślinnym mlekiem i wegańskimi ciasteczkami.
Jednak nadal zdecydowana większość klientek nie jest wegankami i ta grupa dzieli się na kilka rodzajów osób. Są takie, które zaciekawione tematyką przewodnią salonu same pytają, skąd taki pomysł i wykazują zainteresowanie. Wtedy z miłą chęcią odpowiadamy na pojawiające się pytania, dzielimy się sprawdzonymi przepisami kulinarnymi, jak też polecamy wartościowe lektury w tej tematyce. O ile dana osoba o to poprosi.
Wychodzę z założenia, że tylko kiedy ktoś jest naprawdę otwarty na rozmowę – ma ona sens, nic na siłę. Są też takie osoby, które wiedzą o naszym przesłaniu, ale nie są na etapie żywego nim zainteresowania. A mam też takie klientki, które po rozmowie ze mną zainspirowane tematem weganizmu, same spróbowały tej diety i na niej już zostały.
Nie mam na celu nikogo namawiać na weganizm ani wprawiać w zakłopotanie tylko dlatego, że odżywia się tradycyjnie. Uważam, że każdy ma prawo do wyboru i nie oceniamy nikogo bez względu na jego styl życia, gdyż zależy nam na tym, by każdy czuł się u nas komfortowo.
A jaka najbardziej zaskakująca historia przydarzyła się Pani w Vegabinecie?
Ta miła i zaskakująca historia zdarzyła się jeszcze przed otwarciem salonu na Wilanowie, kiedy gabinet mieścił się w dzielnicy obok – na Ursynowie. Jedna z naszych wegańskich klientek, która mieszka na co dzień w Irlandii, wyszukała nasz salon w internecie i zaplanowała swoją podróż do Polski, by móc skorzystać z wegańskiego zabiegu twarzy. Przyleciała z synem i kiedy z lotniska wysiedli na Dworcu Centralnym, sprawdziła na mapie, że gabinet mieści się „nie aż tak daleko” i postanowiła, że udadzą się do mnie pieszo.
Kiedy zjawiła się na wizycie, poza serdecznymi słowami zadowolenia, że może skorzystać z wegańskich usług kosmetycznych, których brakuje jej w Irlandii, przyznała, że przyleciała specjalnie do mnie, a po zabiegu zapytała, jak dojechać do centrum. Zdziwiło mnie to pytanie, gdyż gabinet wtedy mieścił się tuz przy wyjściu z metra. Tak dowiedziałam się, jaki spacer (ok. 10 km!) mają za sobą!
Nowy Vegabinet jest pięknie urządzony – czy to Pani projektowała aranżację wnętrz?
Bardzo dziękuję za komplement! W aranżacji i dobieraniu dodatków pomagał mi mój mąż, jednak ogólny wygląd wnętrza w dużej mierze to moja koncepcja. Zależało mi na tym, aby połączyć mój ulubiony kolor pudrowego różu z tematyką weganizmu, naturą i tak postawiłam na mocny akcent butelkowej zieleni.
Efekt zaskoczył nawet mnie, a potwierdzeniem strzału w dziesiątkę są słowa klientek odwiedzających nasz salon, że chciałyby mieć tak w domu lub że czują się u nas tak dobrze, że nie chcą wychodzić. To bardzo cieszy!
Na przestrzeni ostatnich lat zaobserwowałam ogromny progres w świecie wegańskich kosmetyków. (…) To niesamowite, że weganizm szerzy się w takim tempie!
Katarzyna Pragłowska – właścicielka Vegabinetu
Otwarcie nowego salonu miało miejsce niedługo przed wybuchem w Polsce pandemii COVID-19. Jak sobie radzicie w tej nowej sytuacji?
To prawda, działaliśmy troszkę ponad miesiąc po oficjalnym otwarciu, kiedy pojawiła się epidemia w naszym kraju. Postanowiliśmy podjąć decyzję o tymczasowym zamknięciu, mając na uwadze wspólne dobro. Nie była to łatwa decyzja, lecz uznaliśmy, że jedyna słuszna.
Aktualnie przebywamy na izolacji w domu, nadrabiamy wszelkie zaległości w dokumentach, działaniach marketingowych, mediach społecznościowych oraz szkoleniach. Nie zaprzestajemy działać, gdyż jestem osobą proaktywną i zauważam trudności, ale moja uwaga skupia się na szukaniu rozwiązań. Dlatego też, po zakończonej izolacji wrócimy z nową energią oraz nową ofertą zabiegową, z czego mam nadzieję ucieszą się nasze klientki.
Jakie działania można podjąć w etycznym biznesie podczas pandemii, gdy dotąd działał on głównie poprzez bezpośredni kontakt z klientem, jak w Waszym przypadku?
W czasie izolacji podjęłam decyzję o prowadzeniu bezpłatnych konsultacji online, podczas których pomagam klientkom w dopasowaniu pielęgnacji domowej. Po dobraniu planu pielęgnacyjnego istnieje możliwość zakupienia u mnie profesjonalnych kosmetyków z dostawą kurierem bezstykowo pod same drzwi mieszkania.
Pracuję również nad własnym e-bookiem – mam mnóstwo pomysłów na tematy, które mogą się w nim znaleźć. Stworzyłam też ankietę satysfakcji klienta, dzięki której mogę jeszcze lepiej poznać potrzeby klientek, jak również udoskonalać ofertę naszego salonu.
Prowadzę również cykl Akademii Dopasowanej Pielęgnacji na Facebooku – to 5 odcinków live’ów, podczas których pokazuję, jak w prawidłowy sposób wykonywać peeling, demakijaż, czy nakładać samodzielnie maseczki pielęgnacyjne.
Jak można wesprzeć w obecnej sytuacji taki etyczny biznes jak Vegabinet?
Nadal aktywnie działa nasz sklep online, w którym od kilku lat prowadzimy sprzedaż usług i voucherów podarunkowych jako prezentów dla bliskiej osoby. Aktualnie, ze względu na izolację i brak konkretnych informacji, kiedy będzie można umówić się na wizytę, wydłużyliśmy okres realizacji zakupionych online usług do 180 dni.
Do końca kwietnia w naszym sklepie online: bit.ly/sklepvegabinet obowiązuje też wiosenny kod zniżkowy na 10% upustu: WIOSNA10. Wsparcie dla nas, to również zakup pielęgnacji domowej – więc zachęcamy do skorzystania z bezpłatnej konsultacji i zakupów.
Sposobem na pomoc jest również pozostawienie pozytywnej opinii na naszym fanpage’u na Facebooku lub na profilu Vegabinetu na portalu Booksy.com – każde polecenie może przyczynić się do podjęcia decyzji o skorzystaniu z naszych usług potencjalnym klientkom. Za każdą formę wsparcia, również poprzez ten wywiad, jak i każde ciepłe słowo jestem bardzo wdzięczna i dziękuję!
Dziękujemy za rozmowę!

