Medialna tresura dusz
W doskonałej sztuce „Tresowane dusze” Gabrieli Zapolskiej znajdziemy dosadną i ponadczasową krytykę świata mediów. W bezwzględnym świecie, na styku polityki i biznesu, tresowani są nie tylko dziennikarze, ale także my – odbiorcy treści.
Społecznie zaangażowany dramat Gabrieli Zapolskiej z 1902 roku, okazuje się szalenie aktualny ponad sto lat później. Bowiem świat dzisiejszych mediów coraz bardziej opanowuje tabloidyzacja, redukująca rzeczywistość do tego, co najlepiej się sprzedaje, czyli do tragedii i seksu. „Trup, krew, seks… zabawimy was na śmierć!” to wielokrotnie powtarzany refren w spektaklu Teatru Wybrzeże z Gdańska, który wystawił to dzieło autorki.
Pogoń za sensacją, koncentracja na wynikach sprzedaży, manipulowanie informacją, łamanie etyki zawodowej, bezwzględna konkurencja o temat między dziennikarzami, niejasne układy właścicieli mediów z politykami i biznesmenami oraz niszczenie ludzi w medialnej nagonce – to tylko część problemów ze świata współczesnych mediów. Natomiast G. Zapolska w „Tresowanych duszach” punktowała te zjawiska już ponad 100 lat temu!
W dramacie Zapolskiej, heroiczną próbę przeciwstawienia się stabloidyzowanej medialnej rzeczywistości podejmuje Sieklucki – doświadczony, ale ciągle pełen ideałów redaktor naczelny galicyjskiej gazety „Świt”. Impulsem do działania staje się dla niego sprawa Brauna, starego robotnika cegielni zwolnionego po 28 latach ciężkiej pracy, bo po raz pierwszy upomniał się o podwyżkę.
Przejmujące są zwłaszcza fragmenty dialogów schorowanego („wzrok to mi pył ceglany wyżarł”) i pozostawionego bez środków do życia Brauna z jego pracodawcą, miejscowym biznesmenem Steiermarktem. Doskonale odzwierciedlają one panujące w XIX wieku stosunki pracy, z uniwersalnym wydźwiękiem dobrze charakteryzującym każde czasy wyzysku pracowników.
Potentaci bibuły i cegły
Gdy robotnik prosi o zwiększenie wynagrodzenia, właściciel cegielni wybucha: „Jak? Co? Dorzucić? Za co? Za to, żeś teraz niedołęga? Że nic już nie możesz?”. A gdy Steiermarkt dowiaduje się, że robotnik poskarżył się na niego do gazety, ma miejsce znamienna wymiana zdań:
Steiermarkt: Tyś mi się tak wywdzięczył? To 28 lat chleb mój jadłeś, a za te moje dla ciebie względy na starość skargi na mnie rozpościerasz?
Braun: Jeślim chleb pański jadł, tom na niego ciężko robił, ciężko, od świtu do zmroku warowałem się i użerałem się za pana dobrem. Darmo nic od pana nie brałem.
Steiermarkt: Nie dostawaliście z kasy chorych lekarstwa?
Braun: Dostawałem! Alem na tę kasę sam płacił.
Steiermarkt: Nie wyście płacili, tylko moja kasa płaciła, a wam tylko strącali. No więc widzicie, że nie macie się na co użalać. A że was na starość trzymać nie mogłem… to już nie moja wina. Ja sam ciężko pracuję i ledwo mam na życie.
Braun: Wielmożny pan sobie ze mnie żartuje… Pies u wielmożnego pana lepiej je niż my we święta.
Publikacja krytycznego artykułu Siekluckiego na temat biznesmena początkowo zdobywa poparcie nowego właściciela gazety – Rastawieckiego (w spektaklu rolę Rastawieckiej odgrywa Katarzyna Figura). Wydawca chce się odegrać za konflikt ze Steiermarktem w czasie ostatnich wyborów do rady miasta. Szybko okazuje się jednak, że górę biorą wspólne interesy Rastawieckiego i Steiermarkta. W wyniku sojuszu polityczno-biznesowego dwóch przedsiębiorców, z których jeden „robi w bibule”, a drugi „w cegle”, artykuł Siekluckiego zostaje wycofany z najnowszego wydania.
Wyższa tresura dusz
Tragizm losów idealisty Siekluckiego w zderzeniu z korupcyjną machiną lokalnych polityczno-biznesowych układów doskonale oddaje metafora „tresowania”, wielokrotnie używana w tekście dramatu. Sugestywny jest następujący dialog między dziennikarzem a właścicielem gazety:
Rastawiecki: „Dziennikarstwo to wyższa tresura… Narowów żadnych – gładkie chodzenie po zakreślonym terenie. I zmiana tempa… Z prawej, z lewej… – czasem galop, to znów stępo…
Sieklucki: Czasem przyklęknąć gdy cukru podają…
Rastawiecki: A zwłaszcza brać przeszkody! hop! hop!… nawet przez ogniste obręcze…
Sieklucki: Pan w środku areny, a w koło przez obręcze kłusują, skaczą w takt walca albo mazura dusze ludzkie.
Rastawiecki: Nie dusze ludzkie, tylko dziennikarskie!
Zarówno dzieło Zapolskiej, jak i spektakl Teatru Wybrzeże w reżyserii Adama Orzechowskiego, mają za cel jednoznacznie krytyczną ocenę medialnego świata i z punktu widzenia tego zamiaru należy je oceniać.
Dlatego ze zdziwieniem przeczytaliśmy recenzję jednego z trójmiejskich krytyków, który stwierdził, że sztuka ta to tylko „prymitywny i stereotypowy hejt wymierzony w środowisko dziennikarskie”. Uważamy, że jest to opinia zupełnie nietrafiona, bo zarówno Zapolskiej, jak i Orzechowskiemu właśnie chodziło o to, żeby pokazać środowisko mediów bez wyidealizowanej fasady.
I świetnie się to udało, bo spektakl teatralny na długo zapada w pamięć. Serdecznie zachęcamy Cię do zapoznania się zarówno z oryginalnym tekstem dramatu, jak i spektaklem powstałym na jego podstawie.