Osoba sprzątająca (fot. Frankie Cordoba - Unsplash)
Prospołeczność

Praca za grosze

Mimo że żyjemy w najbardziej zaawansowanej technologicznie ze wszystkich epok ludzkości, to okazuje się, że takie kwestie podstawowe, jak godne warunki pracy i płacy, są ciągle na świecie problematyczne. I ma to miejsce nie tylko w krajach „na dorobku”, jak Polska, ale także w najpotężniejszym państwie świata – Stanach Zjednoczonych. Doskonałym portretem tego zjawiska jest bestsellerowy reportaż Barbary Ehrenreich „Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć”. 

Barbara Ehrenreich, z zawodu dziennikarka i posiadaczka doktoratu z biologii, do realizacji tego eksperymentu uczestniczącego zatrudniła się w zawodach, które powszechnie uznawane są za niewymagające kwalifikacji: kelnerka, sprzątaczka i pracownica supermarketu. Chciała dowiedzieć się, jak wyglądają warunki życia w Stanach Zjednoczonych, gdy zarabia się poniżej 8 dolarów za godzinę.

Czy da się przeżyć za taką stawkę? Jak wyglądają realia pracy w tych zawodach? Jakiego typu relacje wiążą wtedy współpracowników oraz kierownictwo? Oraz jaki wpływ ma niskopłatne zajęcie na zdrowie fizyczne i psychiczne pracownika? Książka „Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć” odpowiada na te pytania celniej niż jakiekolwiek oficjalne statystki amerykańskiego rynku pracy.

Ten dosadny reportaż ze świata niskopłatnej pracy, który jest nie tylko udziałem imigrantów, ale i ubogich Amerykanów, stanowi świadectwo, o którym wielu nie chce wiedzieć woląc śnić American Dream. Poza tym, doświadczenia opisane w książce są na tyle uniwersalne, że można je odnieść do sytuacji nisko opłacanych pracowników wszędzie na świecie, nie wyłączając Polski.

Książka „Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć” Barbary Ehrenreich to dosadny reportaż ze świata niskopłatnej pracy, który jest nie tylko udziałem imigrantów, ale i ubogich Amerykanów. Jest to świadectwo, o którym wielu nie chce wiedzieć woląc śnić American Dream.


Kelnerka z przyczepy

W Key West na Florydzie Barbara Ehrenreich zatrudniła się jako kelnerka w restauracjach przy tanich hotelach i zarabiała trochę ponad 2 dolary za godzinę plus napiwki, z których jednak 15% oddawała pomocnikom kelnerskim i barmanom. Obiad dla pracownika stanowiła kanapka lub burger za 2 dolary. Częste było więc oszukiwanie zagranicznych klientów na napiwkach, by „dorobić”.

Niskie zarobki zmusiły autorkę do zamieszkania na osiedlu „siły roboczej w puszce”. Jej przyczepa o szerokości 2,5 metra stanowiła i tak luksus w porównaniu z sytuacją mieszkaniową innych pracowników lokalu. Jedna z kelnerek wynajmowała pokój w hotelu z przystawiającym się do niej współlokatorem, ale bez niego nie potrafiłaby zapłacić czynszu, inna mieszkała z matką po tym, jak w 6 miesiącu ciąży porzucił ją chłopak, natomiast jeden z kucharzy, z braku innych możliwości, zamieszkał na łodzi.

Największym jednak problemem okazywało się kierownictwo w miejscu pracy, które według relacji autorki ciągle śledziło wszystkich na okoliczność lenistwa czy kradzieży. Tylko kierownicy mogli siedzieć i pilnowali, by nigdy nie siedział nikt inny. Ponadto grozili pracownikom karami za rozmowy w pracy, które nazywali plotkowaniem, oraz rewizjami szafek na obecność narkotyków, podczas gdy potem okazało się, że to jeden z kierowników był od nich uzależniony.


Sprzątaczka na kolanach

Gdy następnie Barbara Ehrenreich szukała zajęcia jako sprzątaczka w Portland (Maine), usłyszała od kierowniczki jednej z firm, że będzie jej w pracy łatwo, bo kobiety „sprzątanie mają we krwi”. Oferta za niecałe 7 dolarów za godzinę, podczas gdy firma pobierała od klientów 25 dolarów, zmusiła autorkę do weekendowego dorabiania przy podawaniu posiłków w domu opieki dla chorych na Alzheimera.

Codziennością w zawodzie sprzątaczki było zmywanie kuchennej podłogi na kolanach pod śledczym okiem bogatej właścicielki rozległej rezydencji, która dbała, by przypadkiem nie przeoczyć żadnej drobiny brudu, ale nie była zdolna do poczęstowania szklanką wody przy ponad 30-stopniowym upale.

Autorka obserwowała, jak członkiniom ekipy sprzątającej, w wyniku ostrego tempa pracy oraz niskich zarobków, za posiłek służyła paczka chipsów, a kontuzja jednej z nich podczas pracy spowodowała tylko zniecierpliwienie pozostałych, gdyż musiały przejąć jej obowiązki. A przy tym, jak bardzo im wszystkim zależało na pochwale wyzyskującego ich szefa i jak marzyły, by znaleźć się kiedyś w miejscu tych, którym dziś szorowały sedesy.

Przewrócony znak informujący o pracach sprzątających (Oliver Hale - Unsplash)
Fot. Oliver Hale (Unsplash)


Układaczka ubrań

W Minneapolis (Minnesota) Barbara Ehrenreich postanowiła zatrudnić się w jednej z filii supermarketu Wal-Mart, największego przedsiębiorstwa handlu detalicznego na świecie i największego prywatnego pracodawcy w Stanach. Gdy przebrnęła przez test psychologiczny, którego pytania wyraźnie wskazywały, że poszukiwana do pracy osoba powinna być uległa wobec korporacyjnej hierarchii, musiała także zrobić obowiązkowy test na obecność narkotyków w moczu.

Autorka wylądowała zaraz potem na szkoleniach wideo, a następnie (bez miejsca na jakąkolwiek negocjację warunków płacy) na dziale odzieży damskiej za 7 dolarów za godzinę. Tu dowiedziała się, że największym przestępstwem jest „kradzież czasu”, a prawdziwym postrachem był dwudziestoparoletni kierownik, przed którym znacznie starsze pracownice chowały się między wieszakami, by móc porozmawiać.

Tym razem praca autorki polegała na obsłudze zwrotów ubrań z przymierzalni i mozolnym, wręcz Syzyfowym układaniu ich z powrotem na półkach. Klientki rozrzucające rzeczy gdzie popadnie, przypominały jej rozwydrzone dzieciaki, po których trzeba sprzątać zabawki. Jednak jej największym zmartwieniem stało się znalezienie bezpiecznego noclegu, co z powodu wysokich czynszów graniczyło z cudem.

Jak zatem zakończył się eksperyment Barbary Ehrenreich?

Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w książce, natomiast w podsumowaniu niniejszej recenzji zdecydowaliśmy się zawrzeć najważniejszy z wielu trafnych wniosków autorki po doświadczeniu realiów pracy za grosze.


Wniosek za grosze

Barbara Ehrenreich stwierdziła w podsumowaniu swojego eksperymentu, że nie istnieje zawód bez kwalifikacji. Bowiem w każdym, nawet najniżej opłacanym miejscu pracy trzeba opanować nowe umiejętności, narzędzia, terminologię i relacje z zespołem, co wcale nie zawsze jest łatwe. Ponadto niskopłatne zajęcia wymagają często ciężkiej i kontuzjogennej pracy fizycznej, wyniszczającej organizm w długim okresie.

Tym bardziej więc zawody takie jak kelnerka, sprzątaczka czy pracownica supermarketu powinny być doceniane godną płacą, a więc taką, która pozwalałaby pracownikowi samodzielnie się utrzymać. Omawiana książka jest właśnie takim apelem o godne warunki pracy dla nich. Niestety, jak trudna jest jego realizacja, pokazują nie tylko warunki zewnętrzne, ale i zachowanie samych pracowników, którzy rzadko walczą o swoje prawa lub wcale.

Książka „Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć” Barbary Ehrenreich uwrażliwia na los pracowników nisko opłacanych i jest apelem o godne warunki pracy dla nich.

Można zapytać, czy korporacyjny świat po prostu wykorzystuje te okoliczności? Z pewnością utrzymywanie niskich płac jest korzystne dla biznesu, zaskakujące było jednak podczas lektury to, że większość przedstawionych w książce nisko opłacanych pracowników akceptowało biernie niekorzystne dla siebie warunki. Czyni więc to ich współodpowiedzialnymi za własną sytuację zawodową i życiową.


Godność wymaga aktywizmu

Nie bez wpływu na sytuację osób nisko opłacanych jesteśmy także my, konsumenci. Głównym kryterium dzisiejszego świata konsumpcji jest bowiem niska cena. Chcemy mieć wszystko szybko i tanio, a nie zauważamy mechanizmu, że to najczęściej ludzie najmniej zarabiający płacą wysoki koszt tych niskich cen. Są to złe warunki pracy i płacy, które odbijają się negatywnie na warunkach ich życia.

Książka „Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć” uwrażliwia na los pracowników nisko opłacanych, ale i jest także dla nich wezwaniem do działania w obronie swoich praw. Jak pokazuje bowiem ten reportaż, sam fakt wykonywania pracy nie chroni przed ubóstwem, przez co nie gwarantuje przeżycia w godnych warunkach. Nie bez przyczyny powstało pojęcie „pracujących biednych” (working poor).

Wiele jednak w tej sytuacji zależy od inicjatywy pracowników nisko opłacanych oraz ich zdolności do zrzeszania się i negocjowania z pracodawcą, a także od ich presji na polityków i sektor publiczny, by tworzyli warunki do godnej pracy, płacy i życia. Książka Barbary Ehrenreich do takiego aktywizmu właśnie zachęca.

Fot. Wydawnictwo W.A.B. oraz Frankie Cordoba i Oliver Hale (Unsplash)