Podróże

City Break Łódź – Spacer po Ziemi Obiecanej cz. 2

Kontynuujemy relację ze spaceru po Łodzi przemysłowej i tym razem zwiedzamy dwa największe imperia włókiennicze miasta – Księży Młyn Karola Scheiblera oraz kompleks fabryczny Izraela Poznańskiego. Zapraszamy do wspólnej podróży po tych miejscach!

Obok pioniera łódzkiej Ziemi Obiecanej – Ludwika Geyera, o którym pisaliśmy w poprzednim wpisie, do tzw. „królów bawełny” zaliczano także Karola Scheiblera oraz Izraela Poznańskiego. Oboje zbudowali potężne imperia włókiennicze i byli zagorzałymi konkurentami, choć obrali różne specjalizacje. Byliśmy więc bardzo ciekawi, jak potoczyły się koleje losu ich przedsiębiorstw.


Lofty u Scheiblera

Spacer śladami imperium Karola Scheiblera rozpoczęliśmy od przejścia przez rozległy park nad rzeką Jasień. Z mieszczącego się tam niegdyś ogromnego folwarku przemysłowca pozostało do dziś niestety tylko kilka budynków mieszkalnych i gospodarczych z czerwonej cegły.

Stamtąd dotarliśmy do głównej posiadłości tego najbogatszego łódzkiego fabrykanta, czyli do Księżego Młyna. Składały się na niego budynki przędzalni bawełny, osiedle robotnicze, budynek straży pożarnej, szkoła oraz sklepy (tzw. konsumy), a także pałac jego zięcia Edwarda Herbsta.

Zakłady Scheiblera stanowiły istotnie imperium – zatrudniając w szczytowym okresie prawie 7,5 tys. pracowników stanowiły największe przedsiębiorstwo w kraju oraz znajdowały się w czołówce włókiennictwa europejskiego. Produkowano w nich pełen wybór tkanin wysokiej jakości: od chusteczek przez materiały opatrunkowe, pościelowe, mundurowe aż po żakard, satynę, atłas, czy muślin.

W ciągu kilkunastu lat działalności przedsiębiorstwa Scheiblera, wartość produkcji, zatrudnienie i zyski urosły do gigantycznej sumy, tworząc majątek o wartości 14 milionów rubli w 1881 r. (w momencie śmierci fabrykanta). Dla porównania robotnik zarabiał wtedy 15-20 rubli miesięcznie, a robotnica co najwyżej połowę męskiej pensji. Natomiast kilogram mięsa kosztował 30 kopiejek, a koszula 3 ruble.

Sukces i fortuna Scheiblera oraz innych łódzkich fabrykantów miały swoją wysoką cenę, a płacili ją robotnicy. Nie bez przyczyny ówczesne zakłady włókiennicze zyskały niechlubne miano „wytwórni kalek”. Niebezpieczne warunki pracy zbierały bowiem swoje tragiczne żniwo.

Praca po kilkanaście godzin na dobę przez sześć dni w tygodniu, w ponad 40-stopniowym upale hal fabrycznych, ogromnej wilgotności powietrza i zapyleniu, nieustającym hałasie tysięcy krosien uszkadzającym słuch oraz przy braku podstawowych zabezpieczeń przed maszynami – wszystko to powodowało częste śmiertelne wypadki przy pracy, a przekroczenie 30. roku życia dla kobiety było sporym osiągnięciem.

Czy były to warunki wyzysku? Biorąc pod uwagę postulaty ekonomiczne i socjalne robotników, które wysuwali oni podczas strajków w 1905 r., odpowiedź brzmi: tak.

Do powyższych postulatów należały bowiem m.in.: ośmiogodzinny dzień pracy, określenie minimalnej płacy w wysokości 20 kopiejek za godzinę dla mężczyzn i 15 kopiejek dla kobiet, zniesienie pracy akordowej i nadgodzin, ubezpieczenia emerytalne i wypadkowe, dostęp do lekarza, zakaz zatrudniania dzieci do lat szesnastu, urlopy macierzyńskie w wymiarze 6. tygodni przed połogiem i tyle samo po połogu, zniesienie kar i rewizji osobistych, kontrola nad majstrami oraz rozwijanie szkolnictwa fabrycznego.

Niestety sukcesor Scheiblera – Herbst zdecydował się na brutalne stłumienie robotniczych strajków za pomocą carskich żołnierzy. Polała się krew i zginęli ludzie. Pod koniec 1906 r. właściciele największych łódzkich fabryk zdecydowali się zamknąć swoje zakłady i rozpoczęli lokaut, a sami wyjechali za granicę. Ten „strajk fabrykantów” zakończył się na wiosnę 1907 r. – pracowników przyjęto z powrotem do pracy, ale już na mniej korzystnych warunkach.

Imperium Scheiblera, tak jak pozostałe łódzkie fabryki, zostało dotknięte wszystkimi zawieruchami historycznymi XX wieku. Na początku I wojny światowej, w wyniku bitwy pod Łodzią, Rosjanie wycofali się z miasta, a niemiecki okupant zaczął masowo wywozić wyposażenie fabryk. Po tym ciosie przemysł łódzki już się nie podniósł, a pogrążały go jeszcze utrata rosyjskiego rynku po zwycięstwie bolszewików w 1917 r., galopująca inflacja z lat 20. i wielki kryzys gospodarczy okresu 1929-1933.

Koniec Łodzi wielkich fabrykantów przypieczętowały II wojna światowa, a następnie upaństwowienie ich majątków przez komunistów. Po ponad czterech dekadach funkcjonowania w warunkach centralnie sterowanej polityki gospodarczej, łódzki przemysł włókienniczy całkowicie upadł w wyniku transformacji po 1989 r.

Dziś budynki Księżego Młyna, odrestaurowane przez zagranicznego inwestora, tworzą osiedle loftów wraz ze sklepami i restauracjami. Naprzeciwko tego kompleksu nadal stoją tradycyjne łódzkie domy robotnicze zwane famułami, odrestaurowany budynek dawnej szkoły, a w pomieszczeniach dawnych konsumów znajdują się restauracje. W jednej z nich jest możliwość skosztowania piwa z Browaru Ziemia Obiecana, produkowanego w pobliskich Pabianicach.

Natomiast w Pałacu Herbsta ma dzisiaj swoją siedzibę oddział miejskiego Muzeum Sztuki, gdzie obejrzeliśmy zaaranżowane wnętrza fabrykanckiej rezydencji oraz wybrane dzieła czołowych polskich malarzy (J. Matejki, S. Wyspiańskiego, J. Chełmońskiego, J. Malczewskiego czy A. Gierymskiego), zgromadzone w Galerii Sztuki Dawnej.


Manufaktura konsumpcji

Ostatnim kompleksem przemysłowym na naszej trasie były fabryka i pałac Izraela Poznańskiego. Zaczynał on od prowadzenia odziedziczonego po ojcu małego zakładu produkcyjnego i składu towarów łokciowych, a od 1872 r. zaczął budowę swojego imperium przy ulicy Ogrodowej. Jego najbardziej okazałymi częściami były imponujących rozmiarów przędzalnia oraz rodzinna rezydencja, będąca dziś siedzibą Muzeum Miasta Łodzi.

Jak dowiedzieliśmy się w Muzeum Fabryki, zlokalizowanym na terenie dawnego kompleksu, I. Poznański założył własne plantacje bawełny na Zakaukaziu, by uniezależnić się od droższych dostaw surowca z USA, Indii czy Egiptu. Była to jednak bawełna gorszej jakości, co sprawiało, że produkty jego zakładów były tanie, ale mniej trwałe – w tym segmencie rynku osiągnął jednak Poznański w Łodzi pozycję monopolistyczną.

Majątek, który zgromadził Poznański pod koniec swego życia był wart 7 milionów rubli, jednak w dużej mierze przeznaczano go na wystawny styl życia całej rodziny. Ciosami, które zachwiały tym imperium były rekwizycje niemieckie w latach 1914-1918, szacowane na 9 milionów franków w złocie oraz utrata inwestycji na Zakaukaziu po rewolucji bolszewickiej, a także niekorzystne warunki kredytu zagranicznego. Po wielkim kryzysie lat 30. XX w. akcje i nieruchomości firmy przejął Banca Commerciale Italiana.

Upaństwowionym po II wojnie światowej zakładom nadano imię komunisty Juliana Marchlewskiego i znacznie rozbudowano infrastrukturę socjalną (przychodnia lekarska, przedszkole, stołówka, dom kultury, kino, biblioteka, domy wczasowe i ogródki działkowe).

Po 1989 r. fabrykę postawiono w stan likwidacji, a na wykupionych przez zagranicznych inwestorów terenach powstała dzisiejsza Manufaktura – jedno z największych centrów handlowych w Europie Wschodniej. Zdecydowanie warto obejrzeć jego panoramę z tarasu wspomnianego Muzeum Fabryki.

Na koniec naszego spaceru śladami dziedzictwa przemysłowego Łodzi, ponownie skierowaliśmy swoje kroki ulicę Piotrkowską. Po drodze minęliśmy jeszcze outdoorową prezentację proekologicznych plakatów pod hasłami „Smog zabija” i „Plastic non fantastic”. Żegnając się z Łodzią, obowiązkowo potarliśmy „na szczęście” nosy pomnikom dwóch wybitnych Łodzian – Artura Rubinsteina i Juliana Tuwima.

Naszą podróż zakończyliśmy wsiadając do pociągu na oddanej niedawno do użytku nowoczesnej stacji kolejowej Łódź Fabryczna. Tak, jak Karol Scheibler zainicjował powstanie tego dworca, aby wprowadzić Łódź w epokę przemysłową, tak mamy nadzieję, że jego odnowiona wersja wprowadzi miasto w kolejną epokę jego rozwoju.

Źródła danych:

Marcin J. Szymański i Błażej Torański „Fabrykanci. Burzliwe dzieje łódzkich bogaczy” (Zona Zero, Warszawa 2016)
Marta Madejska „Aleja Włókniarek” (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019)